Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.
17

— Dyliżans! — machinalnie odezwała się Jejmość.
— I to nie dyliżans! — cicho zauważyła Paulina.
— Ale co bo pleciesz? — a potém dodała zaraz, — a ono, prawda że nie dyliżans, zobaczże no prędko, ot to się rozjeździli Extra! istotnie extra!!
Z wielkim hałasem zajechała druga obładowana kareta od strony Warszawy, i stanęła przed gankiem.
Kamerdyner wbiegł szybko potrącając nawet Paulinkę i dopominając się numeru.
Wskazano mu pokoik.
— Jakto? jeden pokój dla pani Jenerałowéj, to nie może być!
— Reszta zajęta!
— To tu gdzieś przecie znajdziemy drugą oberżę.
— Drugiéj, proszę pana, nie ma w Garwolinie, tylko liche zajazdy, — odezwała się Paulinka razem i Pocztyljon uni sono.