Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/252

Ta strona została uwierzytelniona.
244

— Zresztą, wołała, przerywanym głosem kobieta, na taką napaść znajdą się przecie środki, jest obrona prawa, policja, opieka, władza.
— Pani! Pani! — rzekł Pluta, — jakże mnie to boli, że tak zapoznajesz człowieka wylanego dla ciebie.... Uciekając się do podobnych środków ostatecznych, musiałabyś narazić się na potworne sądy często uprzedzonych ludzi. Ja znam rodzinę tę i nikomu tylko jéj przypisuję rozdział, rozłąkę niemoralną, odosobnienie pani; ale ludzie gotowiby ją przypisać komu innemu a świat tak jest do potępienia skory! Na cóż się to narażać? Do czego te gniewy i groźby, ochłońmy, mówmy po przyjacielsku, poufnie, cichutko, jak na starych a dobrych przystało znajomych; na wszystko jest jakaś rada — nie potrzeba uciekać i wyjeżdżać! trzeba zapobiedz fałszywym wykładom. Zresztą gdybyś pani téj chwili pierwszego wzruszenia uległszy oddaliła się, ja wiem, że powrócisz, stolica nasza bez niéj, pani bez stolicy, obejść się nie możesz, ja poczekam i pan Mateusz