Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/253

Ta strona została uwierzytelniona.
245

poczeka. Chętnie podzielę z nim mój chleb i wódkę.
— Więc czego chcesz odemnie nielitościwy człowieku? — zawołała Jenerałowa znowu tracąc przytomność, — mów Wpan! ile, jak, dam ostatek byleście zeszli mi z oczów!
— Nigdy! — odparł Pluta, — co z oczów to z myśli i serca, a my, ja i pan Mateusz w jéj sercu życzemy sobie pozostać! Mielibyśmy tak przykre czynić na niéj wrażenie? doprawdy?....
Łza pokazała się w zaognionem oku kobiety, kapitan zaciął usta i wstał drżący, głos jego mowy się zmienił.
— Tak jest, — rzekł, — chciałabyś uciec, pozbyć się nas, pojmuję to, ale dziś dla mnie jedno pozostało tylko.... słodka zemsta szyderstwa.... téj sobie odmówić nie mogę. Widzisz we mnie zepsutego do głębi człowieka; jestem nim w istocie, ale rozpacz przyczyniła się do zrobienia mnie takim jakim jestem; raz w życiu kochałem szczerze, głęboko, wierzyłem mocno i tyś mi odebrała wiarę, miłość, wszystko; muszę żyć choćby to gorzką