Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/255

Ta strona została uwierzytelniona.
247

siejszem statuo quo.... ale nie wyrzekam się prawa zakołatania jeszcze i jeszcze do tego stwardniałego serduszka. Jeżeli późniéj zmuszą okoliczności do rewizyi naszego tymczasowego przymierza, lub złamie je przeważna siła.... tem lepiéj.... Dziś potrzeba mi czegoś dla Mateusza.... nieodstąpię, lub wezmę go pod rękę i będę prezentował w mieście nieszczęśliwego brata Jenerałowéj.
Widząc że żadnéj nieodbiera odpowiedzi, Pluta po małym przestanku na nowo mówić zaczął.
— Temu poczciwemu Kirkuciowi, dużo razem do rąk dać niemożna, bo serce ma zbyt słabe względem niewiasty w ogóle, względem kawiarek w szczególności, a trunek nie jest mu także obojętny w chwilach rozpaczy miłosnéj, które go często spotykać muszą... cożbyś mu też pani miesięcznie lub tygodniowo wyznaczyć raczyła? Naprzykład zróbmy sobie propozycje w drodze dobrowolnych układów.
Jenerałowa nic nie odpowiadała.