Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.
249

mi było skończyć na jednem widzeniu się z panią i do drugiego niemieć przyzwoitego pretextu... więc... namyślim się, naradzim... pomówiemy i służyć jéj nieomieszkamy.„
Na dziś ma dosyć rzekł w duchu kapitan. I widząc, że odpowiedzi się nie doczeka a na rozmowę nie wyciągnie, Pluta postał chwilę, rozpatrzył się po salonie i od ust pocałunek przesyłając z przesadnie grzecznym układem, dodał:
— Do widzenia, kochana Julko!
Jenerałowa nie dała znaku życia, Fryderyk po cichu wyniósł się i drzwi ostrożnie zamknął za sobą.
W humorze, który mógł za bardzo dobry uchodzić, choć w głębi jego była gorycz żółciowa, Pluta udał się wprost do mieszkania swojego w Saskim Hotelu, nie liczę tego bowiem, że dwa razy po drodze na wódkę wstępował.
Użyta jako medykament przeciwko robakowi wewnętrznemu wódka podziałała dzielnie i rozjaśniła mu czoło, a humorowi dodała sprężystości na chwilę straconéj. Z pio-