Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/260

Ta strona została uwierzytelniona.
252

cie: powtóre wiedząc jaką gęba jest zdrajczynią, przy ludziach mówić mu zakazał inaczéj jak mruczeniem i kiwaniem głowy, przez tak lub nie co najwięcéj. Pozwolono mu też było uśmiechać się znacząco, w wielkich wyjątkowych wypadkach.
Kirkuć, który biedy zażył i rad był trochę odpocząć, poddał się całkowicie kapitanowi; a była to natura tego rodzaju, że koniecznie kierunku potrzebowała i chętnie zapisywała się w sługi.
Wieczorkami, gdy kapitan potrafił do siebie ściągnąć dawnych znajomych, młodzież lubiącą rozrywkę, szlachtę przybyłą z prowincji lub namiętnych graczów, Kirkuć wychodził z kąta i dla zabawy czasem banczek pociągnął.
Tu on królował i był nieopłacony... a zalety jego w tym zawodzie kapitan ocenić umiał i przed zręcznością, któréj jednak użyć niedawał — chętnie skłaniał głowę. Niekiedy tylko dla dania skutecznéj nauki moralnéj śmiałkom i zarozumialcom, trafiło się, że tam