Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.
255

Pluta ruszył ramionami.
— No! daj pokój! historja znajoma.. to niezawodnie przebrana królewna lub arcyksiężniczka najmniéj, ale mimo to wdawać ci się z nią nie życzę... a przynajmniéj, zrób mi tę łaskę, romansuj gdzie w kącie o szaréj godzinie. Siadasz zemną do stołu, uchodzisz za mojego przyjaciela, bądźże tak dobry nie kompromituj mnie sobą...
Kirkuć zamilkł, ale głęboko westchnął, dał uczuć Plucie że ranił jego serce, wyrażając się w ten sposób.
— No powiem ci, że byłem u twojéj siostry, dodał po chwili, zdaje mi się że dla ciebie żądane subsidium wytargujemy... zjawi się tu ktoś pewnie z propozycyami... Jeśliby przyszło do podpisywania czego i układów, bądźże WPan ostrożny, to reguła ogólna; — brać gdy daje, potrzeba zawsze, ale podpisywać się, to nigdy.
A bezemnie WPan nieczyń nic, bo zrobisz głupstwo.
— No to ja wiem i sam, odparł Kirkuć.
Jeżeli się co zrobi z Jenerałową, będziesz WPan miał kawałek chleba zapewniony, spo-