bią kochanie, odparł Pluta, ja ci tego nie bronię, są różne gusta, może ci to na piersi pomaga, albo na wątrobę... kochaj się zdrów... Znałem takich co lubili cebulę i dobrze im z tém było, ale zamykali się na zamek, aby ich to nie kompromitowało. Umizgaj się sobie jeżeli ci to służy, ale w biały dzień na korytarzu kochanie, to już rzecz lokajska, kochany Kirkuć.
Nie jestem tak srogim moralistą, abym nie wchodził w potrzeby i ułomności natury ludzkiéj.
Kirkuć głową pokiwał, ale posmutniał dużo.
— Widzisz WPan... rzekł, uprzedzasz się względem panny Karoliny...
— Bynajmniéj... zawołał kapitan...
— To jest osoba tylko nieszczęśliwa... zdaje się że mówiłem ci iż była na pensyji i mówi po francuzku.
— Wiesz że znalem stróża który w piecu palił i mówił po angielsku... expedite, to nic nie dowodzi, przerwał kapitan... panna Karolina jest zapewne bardzo przyzwoitą osobą
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/268
Ta strona została uwierzytelniona.
260