Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/269

Ta strona została uwierzytelniona.
261

ale nieprzyzwoitą jest rzeczą kochać się w niéj na korytarzu...
— Ale dajże bo mi pokój...
— Wiesz co, chcesz być swobodnym? przerwał nagle kapitan.
— I owszem...
— Możesz nim być... jedź dla odetchnienia na wieś na czas jakiś, to ci posłuży.
— Ja? na wieś! spytał Kirkuć — ja?
— Znalazł bym missją dla ciebie...
— Ale cóż znowu missja?
— Nie bierz dosłownie tylko, wysłałbym cię w interesie...
— Koniecznie?
— Nie, jeśli zechcesz... kwestja jest tylko czy ty dla interesu a interes dla ciebie przystał? Potrzeba by użyć wszelkich środków, aby się przekonać, czy w istocie sierota Jordanówna wychowana w domu Narębskich, jest Jordanówną czy Jenerałówną a następnie siostrzenica pana dobrodzieja. Rzecz starannie ukrytą, należałoby odgrzebać.
— E! na to potrzeba głowy! rzekł Kirkuć.
Kapitan się rozśmiał.