Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/279

Ta strona została uwierzytelniona.
271

— Jenerałowa, — dodał pierwszy, wychodząc z téj zasady że...
— Jenerałowa ma zasady? — spytał Pluta.
— Z téj zasady, — powtórzył prawnik, — że pochodzenie nie czyni ujmy nikomu.
— To jest prześliczna zasada! — wtrącił kapitan.
— Nie myśli wcale opłacać się bratu, aby się go pozbyć... dokończył Pobracki.
— A zatem nie mamy nic do mówienia, — rzekł Fryderyk, — rzecz skończona.
— Nie, przerwał pan Oktaw, za pozwoleniem.
— Pozwalam.
— Zaraz okaże się, że mamy mówić o czém.
— Mówmy, ja mam dużo czasu, — dorzucił Pluta.
— Nie chcemy używać środków żadnych gwałtownych aby się pozbyć natręta, — kończył zbić się nie dając plenipotent, — mamy litość nad jego położeniem.
— Wszystko to chwalebne, szczytne, na-