Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.
21

cniejsze od nas we wszystkiém, nieulega najmniejszéj wątpliwości.
— Dla tego tylko chyba, że mamy wolą, — odparła kobieta.
A my? — dodał mężczyzna obojętnie...
— A wy ją bardzo prędko tracicie, mój Feliksie. Jak tylko macie kątek, żonę i spokojny kawałek chleba, wpadacie w jakąś apatją, zastygnienie, obojętność, tak, że gdyby się świat, przewracał, jużbyście nie chcieli wyjrzeć przez okno.
— Jużby to było za późno! — rzekł p. Feliks.
— Jak wy się zużywacie! a raczéj jak.. ale cóżto ja mówię!!
— Samuelko, masz słuszność, kazanie nie w porę! lepiéjby pomyśléc... choćby o herbacie.
— Prawda, to skuteczniéj wywoła energję i siłę, niż moja homilja?
P. Feliks ruszył ramionami.
Rozmowę przerwało nadejście hałaśliwe dyliżansu, panienki pobiegły do okna, wrzawa przed pocztą zrobiła się wielka, podróżni