Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/293

Ta strona została uwierzytelniona.

winien, boś mi go dał i zaręczył; ale pamiętaj, że odtąd tracisz u mnie wiarę na zawsze.
— No, zobaczymy! — uśmiechając się odparł p. Mateusz, nie mówiąc złego słowa, — WPan wierzysz w tych co gadają, — dla tego, że sam pięknie masz w gębie, ale co na tem wygrałeś wżyciu? proszę?
— Tyle tylko, że mogę zażartować z tego świata, na którym mi się nie wiedzie, — rzekł kapitan, a i to nie mała rzecz! z resztą i ja mówię z WPanem — zobaczemy!!

Koniec tomu pierwszego.