Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/304

Ta strona została uwierzytelniona.
4

I téj to cierpliwości sieroty, niezmożonéj, niewyczerpanéj, winna była zapewne Mania, że jéj dokuczano tak srodze. Jest coś w złych instynktach ludzkich co rozpala i gniewa, gdy ofiara nie wydaje głosu, gdy krew nie płynie i nie czuć, że męcząc dopiekłeś do żywego. Może nie zdając sobie z tego sprawy, pani Narębska i jéj córka szły za popędem, który je zmuszał dokuczać póty, pókiby nie posłyszały jęku, a tego nie mogły się do-czekać.
Odmalować, opisać te szpilkowania codzienne, niepodobna prawie; dawały do nich powód uchybienia i cnoty, wady i poświęcenie, bo dla nich wszystko dobre, bez wyboru. Ona znosiła to wszystko tak nieznośną płacąc łagodnością, z taką wyższością ducha, niekiedy sama broń poddając nieprzyjacielowi na siebie, że walka ta ustać nie mogła. Patrzał na nią Narębski z coraz żywszém rozdrażnieniem, ale zaradzić nie mógł, a nie miał siły powiedziéć sobie i jéj, żeby się rozstali, żeby na swobodzie szukała sobie pracą mniejszą większéj niezależności i spokoju.