Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/305

Ta strona została uwierzytelniona.
5

Ona też nie rwała się z gniazdka tego, do którego przywykła, nie przypuszczając by świat miał inne życie, by istniały gdzie jaśniejsze horyzonty i szersze przestrzenie, czuła się jakby stworzona do tego co ją otaczało, jakby przykutą do téj kuli, którą za sobą wlekła.
Króciuchny pobyt Teosia Muszyńskiego na wsi, wzbudził wprawdzie w Mani jakieś nieokreślone uczucie, pojęcie możebności jakiegoś szczęścia na ziemi, ale upartéj myśli téj broniła się jak mogła, nie wierząc by kiedy w rzeczywistość miała się obrócić. Dwie ich dusze zrozumiały się wejrzeniem, zatęskniły do siebie, ale nie śmiały sobie nawet powiedzieć co czuły.
W kilka dni po opisanych wypadkach, pan Feliks, który chętnie po za domem szukał spokoju, nie mogąc znaleźć go w domu, szedł ze spuszczoną głową ku alejom, i naprzeciw Szwajcarskiéj doliny, spotkał równie zadumanego Teosia Muszyńskiego, który zetknąwszy się z nim niespodzianie, z radością obie dłonie doń wyciągnął.