Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/320

Ta strona została uwierzytelniona.
20

ulicy, z którém rozstać się było mi bardzo, bardzo trudno! Był to ostatni kątek na ziemi, gdziem jeszcze nie był sierotą.
Odtąd już sam jeden, nie mając własnego dachu, po cudzych kątach tułać się musiałem i cudzym żyć chlebem.
Ale w szkołach dobrze mi jeszcze było, nie poczułem tak bardzo ciężaru życia, uczyłem się jak mogłem, dobijałem nagród, pochwał, wszystkich dystynkcji mających zaręczać przyszłość, które jednak najczęściéj małą są jéj rękojmią.
Gdym późniéj z temi laurami wyszedł na świat, pozostało mi przekonanie o potrzebie głębszéj nauki, a zupełny brak ułatwiających ją środków i znowu troska o chleb powszedni, którego szkolne nagrody nie dawały, nie uczyły nawet jak nań zrobić.
Zostawało mi jedno nauczycielstwo, najcięższy może z zarobków, którego zasługę zapoznają i goryczy nie wiedzą ludzie. Ucząc drugich potrzeba się było samemu kształcić, czytać, pracować, kraść od snu nocnego go-