Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/326

Ta strona została uwierzytelniona.
26

wysoką dostojność. Patrz, gdy kroczy przez ulicę, jakim otoczony majestatem! jaką obleczony powagą, jak wie że ściąga oczy i może być widzianym, jak pilnuje się by nic, zapomniawszy się, ze szczerego uczucia jak prosty śmiertelnik nie zrobił.
Czujesz, że ten potężny łeb stworzony jest do wieńca i aureoli, choćby ich wcale był nie wart, inaczéj trzebaby mu choć ośle uszy przyprawić, aby jako tako wyglądał.
Nikt mocniéj na pozór w siebie nie wierzy i lepiéj się sprzedać nie umie. Trzeba go widzieć z obcymi zwłaszcza, gdy się raz pierwszy im przedstawia, jak w najobojętniejszą rozmowę umie wtrącić to co go podnieść może, jak pół słówkami, nawiasami, zapomnieniami umyślnemi posuwa swój obóz naprzód i odkrywa siły.
Nie ma człowieka coby więcéj o poświęceniu mówił, a mniéj go praktykował; słuchając go wierzysz, że żyje dla ludzkości, znając postrzeżesz łatwo, że siebie tylko ma na celu i bifsztykby z niéj wykroił, gdyby mu się trochę jeść chciało.