Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/331

Ta strona została uwierzytelniona.
31

sądzić o nim nie myślał, dał go komuś do przeczytania, i zwrócił z cudzemi przypiskami, z których gdym mu się chciał tłómaczyć, pokazało się jawnie, pomimo zręcznych ogólników, że nie czytał wcale zostawionéj mu roboty.
Czynił mi wszakże nadzieję, że przy pracy, za lat jakich dwadzieścia, potrafię buty czyścić jednemu z genjuszów epoki. Ostatecznie radził mi się zająć tłumaczeniem, kompilacją, streszczaniem i t. p., dając mi do zrozumienia, że piękna pochwała i rozbiór dzieł jego, mogłaby mi wielce być pożyteczną.
W tém wszystkiém co mi powiedział, tak mało było logiki, tak niewiele podstawy, tak widocznie dowolna frazeologja zwietrzała, którą wprzód musiał innych częstować, żem z trochą zastanowienia pojął, całą próżnię człowieka, i odszedłem smutny i zniechęcony marnością rzeczy ludzkich.
Jeśli tacy olbrzymi, na Boga, rzekłem w duszy, czémże będą karły??
Wszakże niechcąc jeszcze przypuścić, abym się miał zawieść i posądzając moją miłość