Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/332

Ta strona została uwierzytelniona.
32

własną, obrażoną, że mi ową znakomitość wystawiła fałszywie, powróciłem do p. Purchawki. Ale zapraszany na jego literackie wieczory, przypuszczony do wysokich progów, z każdym dniem mocniéj przekonywałem się o jego nicości.
Mogłem go sobie pozyskać tylko zostając adeptem, czcicielem, trybularzem i jego anima damnata, ale trocha wrodzonéj dumy, wybaczonéj synowi biednéj praczki, wstrzymała od upodlenia.
Między mną téż a wielkim człowiekiem, od razu to poczułem, nie mógł istniéć stosunek żaden, trzeba go było oprzéć na fałszu i pochlebstwie, a jam do tego nie był zdolny... za czysty byłem, za młody.
Samemu zaś wybić się na wierzch, było prawie niepodobna, liczmy na to także iż nie będąc protektorem, Purchawka stawał się od razu przeciwnikiem, bo kto nie był z nim, był mu już wrogiem. Szukałem znowu silniejszych nad moje pleców...
Przypadkiem na jakimś wieczorku w domu, gdzie dawałem lekcje, spotkałem się z dosyć