Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.
26

ścią przybyłego i Manię na przemiany. Ta odwróciła się zmieszana, spojrzała i stanęła widocznie dotknięta całą sceną, która ją czyniła celem przykrych szyderskich wejrzeń.
Teoś Muszyńki był dosyć ładny mężczyzna, średniego wzrostu, ciemny blondyn, poważny jak zwykle ubodzy młodzi ludzie, którzy wcześnie dojrzewać muszą, twarzy otwartéj, poczciwéj i pięknéj. Rysy jéj nie były zbyt regularne, ale wyraz wybitny, a nadewszystko czoło wyniosłe i piękne. Od razu jakoś tchnęła od niego poczciwość.
Pani Feliksowa niedbale, szydersko zwróciła się ku niemu.
— Dokądże to pan wędruje? spytała.
— W świat pani, za pracą.
— A! to bardzo pięknie, ale nie możnaby wiedziéć w którą świata stronę?
— Na teraz ku Podlasiowi pani, gdzie mi parę chłopiąt dają do wychowania.
— Jakże się to pogodzi tak suche zajęcie z poezją? zawsze żartobliwie dodała pani Feliksowa.