Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/347

Ta strona została uwierzytelniona.
47

ste, żółte i straszne, z temi fizjognomiami, których dawny wdzięk młody zmienił się w odstraszający wyraz gniewu przeciw całemu rodzajowi ludzkiemu; wiecznie udające słodycz a sączące żółć... trzy ciotki, z których najmłodsza liczyła lat czterdzieści... a najstarsza nie wyrzekła się jeszcze słodkich nadziei kobierca i miłości przy księżycu. Wpadłem w ich szpony i trzeciego dnia po przyjeździe poczułem, że rozpaczliwy stan może wywołać w tych zawiędłych sercach uczucia niebezpieczne, bo zawsze zemstą się kończące. Postanowiłem więc oblać się lodem i przepasać obojętnością niezwyciężoną.
Przez tydzień trwały popisy czułości serc, historye przedpotopowe poświęceń do jakich były zdolne, dalekie alluzje o zdradzie i doznanych nieszczęściach, cały szereg strategicznych ruchów poprzedzających zwykle kampanią.
Znasz pan nadto ludzi, byś się nie domyślił, że każda z trzech ciotek usiłowała mi dowieść naprzód iż jest łagodną jak baranek, bo zwykle człowiek z tem wychodzi na harc