Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/349

Ta strona została uwierzytelniona.
49

ny... Spisek malca, ojca i trzech ciotek, pod naczelnictwem pani saméj zawiązany, wyczerpał w końcu ostatnią kroplę cierpliwości... Głuchy, ślepy, bezwładny, posłuszny, przybity, robiłem co tylko chcieli, uginałem się pod największemi ciężarami, brałem na ramiona coraz nowe, w końcu gdy ze mnie już i ekonoma i pisarza i lokaja robić poczęto... musiałem podziękować i wracać na moje pustkowie.
— Mój drogi, spytał pan Feliks, który jak wszyscy próżniacy ploteczki robił... ale jakże? czy przyszło do wyraźnych oświadczyn ze strony ciotek? czyś miał to okrucieństwo by im choć dnia, choć godziny nadziei nie dać?
— Byłem jak skala, rzekł Muszyński, rozbiły się o mnie pociski oczów, strzały słów, i gromy westchnień.
— Nawet panny Haliny?
— Nawet Haliny... Dobiło mnie to, że posądzony zostałem o jakieś uczucie dla osoby innéj... uczucie, które złapano w powietrzu i odgadniono tym przedziwnym instynktem zazdrości kobiecéj, która równa się jasnowi-