Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.
27

— Tak jak się zwykło godzić serce z obowiązkiem.
— Prześlicznie!
Spojrzała na Manię, któréj niebieskie oczy, pomimo nadzoru, pod jaki każde ich wejrzenie było poddane, z uczuciem jakiémś rzewném, zwróciły się ku Teosiowi, i chciały mu powiedziéć wszystko, czego usta nie mogły.
Elwira prawie tak szydersko uśmiechała się od okna, jak matka ze swojego krzesła.
— Życzymy szczęścia i poezji i pedagogji! dodała pani Feliksowa, jakby go żegnając, p. Elwira skłoniła głową.
Mania zdaleka tylko wzrokiem i rumieńcem powiedziała mu to, czego usty wyrzec nie mogła. W lazurowych jéj źrenicach kręciła się łza skrywana.
P. Feliks w powadze i milczeniu patrzał na całą tę scenę, westchnął głęboko i w chwili gdy Teoś miał odchodzić pomieszany, zbliżył się, podał mu rękę, mocno nią wstrząsając.
Bądź zdrów, kochany Teosiu, rzekł, niech