Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/360

Ta strona została uwierzytelniona.
60

przychodząc do siebie Muszyński — ja sam nie wiem czy ją kocham, bo samego siebie o to spytać nie śmiałem. Serce mi bije... czuje że mógłbym ją kochać, że puściwszy cugle sercu kochałbym ją do szału... ale znam popołożenie moje i obowiązki, nie odważyłem się nigdy okazać jéj że miłość ta w sercu mojem jednem wejrzeniem zasianą została i rozbujała na jasny kwiat, którego ludzkie nie zobaczy oko; nie sądź pan, błagam cię, ażebym egoista występny dla woni i blasku tego kwiecia zaparł się powinności moich, chciał jéj los zagrodzić i ją poświęcić myślał dla siebie... Ona warta innego szczęścia, innéj doli niż ta która dla mnie jest zgotowana, ona je znajdzie... jabym się sobą brzydził, gdybym śmiał miéć nadzieję... kocham ją miłością ojca, brata, opiekuna... ale wiem że niemogę marzyć o przyszłości...
— Dla czego? zawołał popędliwie Feliks — dlatego żeś ubogi? Byłżebyś dla drugich tego przekonania, że koniecznie muszą miéć zapewnione jutro, którego nikt wszakże nie-