Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/385

Ta strona została uwierzytelniona.
85

— Elwira ma ten zwyczaj, dla panny wcale nieprzyzwoity!
— Tak! bo to Elwira! — przerwała żona tupiąc nogą i trzęsąc głową już coraz gwałtowniéj zaczynającą się rozbolewać — gdyby tak spytał kto inny (przycisnęła na tych wyrazach), ktoś ulubiony panu Feliksowi, cieszyłby się dowcipem i trafnością zapytania, ale że to Elwirka...
— Moja droga! — zawołał uśmierzając gniew Narębski.
— Tak! nic ci nawet powiedzieć nie można!
— Owszem wszak słucham w pokorze.
— Tak! z szyderstwem i obojętnością.
— A jakże mam słuchać, by się nie domyślała ani szyderstwa ni obojętności?
Samuela wzięła się oburącz za tę nieszczęsną głowę, porwała z krzesła, i padła na bliską kanapę, okazując, że nerwy jéj były już w stanie spazmatycznym.
Prawdziwie, — przerywanym odpowiedziała głosem, zdajesz się rozmyślać tylko nad tém jak nas męczyć, a! Boże! a! Boże!