był mocny. Częste powtarzanie się paroxyzmów dozwalało zbytnią powolność nagrodzić.
W kilka dni potem złożyło się tak jakoś, że pan Feliks musiał przyjaciół i znajomych swoich warszawskich zaprosić na kawalerski obiadek bez ceremonji, wywdzięczając się im za przyjęcia, których doznał od przyjazdu.
Bardzo nieznacznie potrzebę tego wywzajemnienia dał mu uczuć ten i ów z pasożytów polujących na smaczne i oblane winem przyjęcia. W domu jakoś było ciężko i nudno, życie codzień stawało się nieznośniejsze, pan Feliks więc łatwo się dał namówić na hulankę w przyzwoitem towarzystwie, która nieco szare tło małżeńskich swarów codziennych rozjaśnić mogła na chwilę.
W domu panowały kobiety, nie byłoby więc należytéj swobody, przytem kucharz wiejski choć dobry nie mógł zadowolnić popsutych mieszczuchów podniebień, tysiąc drobnych rzeczy brakło, humor Samueli groził obiadowi i swobodzie, jéj zdrowie naka-
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/388
Ta strona została uwierzytelniona.
88