Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/395

Ta strona została uwierzytelniona.
95

nią patrzało, poznacie jaka to w starych była strusia siła.
Oblężone nas, już prawdziwie nie powiem wam w jakiéj fortecy, o to nie chodzi gdzie, a nazwisko, o ile sobie przypominam barbarzyńskie, nieprzyjaciel opasał nas do koła, żywności zabrakło, a o poddaniu się nikt nie myślał, odsieczy zaś rychło ani się było spodziewać. Nie było między nami i jednego takiego, z pozwoleniem flejtucha, któryby zamarzył o kapitulacji, rychlejbyśmy się prochami wysadzili w powietrze.
Mijam to żeśmy zaczęli od zjedzenia wołów, potem koni i psów aż do szpica jeneralskiéj żony, to jeszcze były przysmaki, żeśmy wyłapali wszystkie koty i szczury, bo po nich się palce oblizywało, nie mówię o tém żeśmy potrawy te osalali prochem, a omaszczali smarowidłem od artylleryjskich pociągów... przyszło do tego, że żywego stworzenia nie pozostało, a na zieleninę, i liście i trawę wypotrzebowano do zdziebełka.
W tem tedy wielce krytycznem będąc po-