Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/399

Ta strona została uwierzytelniona.
99

najmniejszéj zręczności nie czepiając do niéj anegdotki — historją o owym Hiszpanie, który się zakochał w kobiecie chodzącéj zawsze w maseczce, ożenił się z nią niewidząc nigdy jéj twarzy i żył lat dwadzieścia, niemogąc wymódz by zdjęła osłaniające jéj rysy pokrycie. Nareszcie gdy ciekawość doszła do najwyższego stopnia, zakradł się raz i cóż się okazało?
— Mnie się zdaje, że to być musiała jego kucharka? — przerwał Justyn.
— Ale gdzież znowu! twarz téj zresztą cudnéj piękności była trupią głową.
— Na Boga, któż takie rzeczy mówi przy śniadaniu i przed obiadem! — zawołał Baron, — a fe!
— No! to cicho!
— Mówmy o czém inném; widzieliście konie pana Barona? czystéj krwi laleczki, — przerwał Justyn.
— Ale co to tam wasze konie! — podchwycił Pułkownik ruszając ramionami, — to chmyzy i harhary, wydaje się to ładnie, kiedy naczupurzą, a z bliska się im przypatrzy-