Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/404

Ta strona została uwierzytelniona.
104

— Jak widać? albo przynajmniéj kredyt? o czem wątpię.. W powietrzu jest coś o spadłéj nań sukcessji.
Pułkownik się namarszczył.
— Cóż to za kapitan? gdzie służył? zapytał
— W wojsku króla Faraona, odparł Justyn.
— No to chyba dawno bardzo — rzekł Soroka, dzisiejsze pokolenie tchórzliwe ze wszech względów, już nie gra tak nawet jak nasze. My tośmy grali! ha! ba!
— A na Boga! powiedzże jakeście to grali?
— Garściami złota, odpowiedział wzdychając Soroka, kupami brylantów, ja sam, choć niewielki zwolennik kart, jak mnie widzicie, wygrałem raz półtora miljona frydrychsdorów w przeciągu nie spełna pół godziny, i już zaczynałem mieć mnóstwo przyjaciół... gdy...
— Cóżeś z tém zrobił? spytano.
— Nazajutrz kupiłem sobie piórko do zębów, bo do rana tyle mi tylko zostało ile na