Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/416

Ta strona została uwierzytelniona.
116

— Pomyśl pan od kogo pochodzą, a będziesz mógł ocenić ich wartość.
— Tak! to są niecne potwarze! powtórzył Dunder, jestem tego pewny, ale wygłoszone przy tylu osobach, natychmiast rozejdą się po mieście i Jenerałowa zgubiona.
Spuścił głowę.
— Jak może być, dodał wpół od gniewu zduszonym głosem, aby téj niebezpiecznéj żmii wolno było chodzić, gadać i wciskać się tak wszędzie... z tych gadzin świat by oczyścić należało!
Feliks zgryziony i na duchu upadły, nic odpowiedzieć nie umiał.
— Prawda, rzekł Dunder drąc rękawiczki które spazmatycznie wkładał na ręce — prawda że z przeszłości téj kobiety nic od niej saméj dowiedzieć się nie mogłem, lecz mogłaż ona taką być istotnie? Czy wychowała się ona sierotą w waszym domu? czy spotkała ją tam jaka przygoda? Możeż to być żeby pochodziła z mieszczańskiéj jakiejś rodziny... mais elle a beaucoup de distinction dans les maniéres.