Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/424

Ta strona została uwierzytelniona.
124

cie, ja znowu widząc jak mi dobrze życzysz, nieomieszkam być na ostrożności, szukaj czego innego..
— Idź, mów, rób co ci się podoba... krzyknął Narębski, niewyciągniesz ze mnie nic, prócz wzgardy.
— Pięknie, i styl dobry! — rzekł kapitan zapalając nareszcie długo przygotowywane cygaro, — czemu ty niepiszesz, zwłaszcza dramatów, masz talent? Ale widzę że gra nie równa, ja jestem zimny jak szczupak, ty gorący i nie przytomny... nie decyduj się w tym stanie i po kilku wina kieliszkach, ostygnij, możesz późniéj pośpiechu żałować. Ja jestem człowiek umiarkowany i pełen serca, nawet dla niewdzięcznych przyjaciół i daję ci trzy dni do namysłu. Stoję w hotelu Saskim N. 15 razem z bratem Jenerałowéj, a moim tymczasowym adjutantem, szanownym Kirkuciem. Daję ci trzy dni do namysłu... będę oczekiwał trzeciego do godziny dwunastéj po czém rozpocznę powoli kroki nieprzyjacielskie... Spodziewam się że mi oddasz sprawiedliwość, iż postępuję szlachetnie.