Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.
36

Dobrych minut kilka poglądali tak na siebie; podróżny odarty poprawił kapelusza i pokręcił wąsa, czyniąc sobie postawę coraz zuchwalszą.
— A tak! odezwał się po długiéj chwili, nie ruszając z miejsca, jak starzy przyjaciele wdzieją łachmany, zabruczą się i odrą, któżby ich poznać chciał? mówić z niemi, lub rękę ku nim wyciągnąć! choć się to ją dawniéj serdecznie ściskało! ha!ha! Patrz nie patrz, panie Feliksie, dziwuj nie dziwuj, taki to ja! ze skórą i kośćmi, bo mięsa już nie ma.
Feliks cofnął się krok i przybrał postawę poważną.
— Jeżeli starzy przyjaciele wdzieją łachmany, — rzekł, pod niemi poznać ich można i rękę im wyciągnąć, ale jeśli dobrowolnie się zbruczą i ostatecznie skalają...
— No! cicho, — zawołał tupiąc nogą odarty, a kto wam dał prawo sądzić? ani dawnéj przyjaźni, ani nowego politowania nie potrzebuję. Gdyby człek w istocie upadł, a padając nawet się powalał... czy i wówczas z chrze-