Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/443

Ta strona została uwierzytelniona.
143

no się aby nadto nie zwracała uwagi, nie zaszkodziła dziecięciu domu.
Maleńki więc ten pokoik, wyjąwszy godziny stołu i herbaty; był ciągle schronieniem sierotki a najczęstszym w nim gościem pan Feliks, który otwarcie i ukradkiem zachodził do Mani, a czasem długie tam spędzał godziny. W ostatnich dniach gnał go tu niepokój, bo choć postanowił nie uledz Plucie, znał człowieka i groźba jego tkwiła mu w myśli o los Mani, który mogła pogorszyć jeszcze, zakrwawiał mu serce.
Drugiego dnia Kapitan nie dał znaku życia, trzeci nadszedł i upłynął spokojnie do wieczora, a Narębski na krok nie oddalając się z domu chodził niespokojny walcząc z sobą i myślami. Radby się był zobaczył z Jenerałową, ostrzegł ją, ale po pierwszém widzeniu się w Garwolinie, i na to ciężko mu zebrać się było. Sam charakter człowieka od wszelkich podobnych kroków stanowczych go wstrzymywał, odkładał od dnia do dnia, wahał się, niewiedział sam co począć, okupić