Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/455

Ta strona została uwierzytelniona.
155

oto cała tajemnica, siły téj chcę i muszę użyć na wyrwanie się z fałszywego położenia. Dziecka mojego się nie zaprę i nieodepchnę, jeśli je wygnasz, wypędzisz razem nas dwoje. Elwirze zostanie matka, za Marją pójdzie ojciec.
— Więc chcesz aby została?
— Marja niewie że jest moją córką, rzekł Feliks, ja jéj o tem niepowiem, bo wolę by się sądziła sierotą, niżeli wstydziła swojego pochodzenia... Nas dwoje tylko dziś wiemy w tym domu o jéj pochodzeniu, i o moich obowiązkach, wszystko pozostanie jak było, a jeśli jéj dasz uczuć najmniejszem...
— Cóż to? ty mi dyktujesz postępowanie?
— Daję radę, rzekł zimno Feliks, niechcesz jéj — wszak ci ją wolno odrzucić.
I znowu długie, głębokie, pełne namysłów nastąpiło milczenie, nadeszła Elwira któréj ciekawość budziła ta dość przedłużona konferencya, ale ją matka żywym i stanowczym odprawiła ruchem.
Małżeństwo stało przeciw sobie trochę zachwiane w postanowieniach, Feliks miękł wi-