Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/456

Ta strona została uwierzytelniona.
156

docznie, Samuelka uciekła się do łez, które są jednym z najmocniejszych środków stagnacyi kobiecéj.
— Feliksie, rzekła wreszcie czułéj niż zwykle, podając mu rękę, którą on, trzeba mu oddać tę sprawiedliwość, z jak największą skwapliwością pochwycił — ja ci przebaczam! ja ci daruję! ja jéj nieodepchnę! Ale na Boga... zapewnij jéj los i... przez litość nademną, usuń ją z przed oczów moich.
— Cóż ci szkodzi sierota? zapytał mąż.
— Przypomina mi twoją niewierność.... tragicznie odparła Samuela.
— Kochana żono, zastanów się, zawołał mąż — czy tym wyrazem nazwać ją można? ja wówczas ciebie jeszcze nie znałem i byłem wolny.
— Ale bytność w domu naszym tego dziecięcia gdy się rozgłosi, co nieochybnie nastąpi, gdy wszyscy dowiedzą się że ono twojem.. zgorszenie.... plama!!
— Wstyd to i kara tylko dla mnie.. odpowiedział Narębski, piękniéjże byłoby gdybym się zaparł sieroty, odepchnął ją i dla