Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/463

Ta strona została uwierzytelniona.
163

znana w najcięższych życia kolejach, ale sił często nie dostawało, tak był osamotniony, bo z siebie tylko czerpać je musiał.
Powróciwszy do stolicy, wedle dawnego obyczaju, poszukał sobie ubogiego, ale odrębnego mieszkania, gdyż najlepszym pracy towarzyszem jest samotność. Przyjaciel wnosi pociechę, ale zabiera swobodę, z któréj coś zawsze dla niego uronić potrzeba. Człowiek często oddaje mu chwilę, w któréj się czuje na coś zdatnym, a znużony potém z pozostałéj mu godziny nic już wyprząść nie może.
Przy ulicy Święto-Krzyzkiéj, mieszkał dawniéj na drugiém piętrze w małéj kamieniczce, z któréj gospodarzem był w przyjaźni. Jeden to był z tych starych domów, które w nowéj a wytwornéj Warszawie, trzymają się niewiedzieć jakiém prawem, obok świeżych i młodych kamienic.
Ściśnięty z obu stron wysokich, świeżych domostw murami, wydawał się dosyć dziwnie ze swą zgrzybiałą fizjognomją, porysowanemi murami, jedném piętrem o małych okienkach i nieśmiało wzniesioną facjatką