Tak naprzykład na pytanie syna — jak że się mama miewa, raz odparła.
— W karecie... w atłasem wybitéj karecie... widzisz waspan Charunów, szory kapią od złota, laufer przodem, hajducy z tyłu... kto jedzie? hej? kto jedzie.. a to ja...
— Ależ mama tak nie jeździła nigdy! rzekł syn ruszając ramionami.
— A co komu wiedzieć? to było za pierwszego... muszka na brodzie, róża na piersiach... wachlarz w ręku... ja jadę, a on patrzy i ręce łamie.
— Ale któż mamuniu!
— Ten! ten! o którym wasanu mówić wara i wiedzieć zasię! ot co!
Innym razem na to samo zagadnienie odrzekła poważnie.
— W piąty paluszek jeśli chcesz... więcéj nic, myślisz żem mieszczanka, to mi twoje balsamy głowę zawrócą! zdaleka króliku mój! zdaleka... ot tak! i z respektem... Znaj com za jedna! Ale kochać się nie broni... i kiwać z okienka... choćbyś sobie i usechł z miłości, w to mi graj! jest satysfakcya...
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/477
Ta strona została uwierzytelniona.
177