większe zrobił wrażenie — boś już zupełne zero, kochany panie Feliksie, ja mogę zrobić skandal, ty nawet głupstwa nie potrafisz.
W czasie téj rozmowy, która widocznie do najwyższego stopnia niecierpliwiła p. Feliksa, nie śmiejącego jednak uciec od niéj niegrzecznie — kamerdyner Jenerałowéj wyjrzał kilka razy, jakby chciał się przekonać, czy jeszcze siedzi ten natręt. Pan Feliks kręcił się, w ostatku zawinął i usiłując przenieść walkę na plac mniéj niebezpieczny, powoli usunął się do bufetowego pokoju.
Fryderyk spojrzał na niego, pomruczał coś pod nosem, ale pozostał na stanowisku; i drugi papieros skręcać zaczął, z nadzwyczajną do tego biorąc się wprawą.
W salce, do któréj wszedł pan Feliks chcąc uniknąć niemiłego spotkania, widać było jeszcze nie posprzątane szczątki podwieczorku, który pospiesznie podano podróżnym. Sama pani zajęta była dodawaniem, i trzymała pełną garść drobnych usiłując sobie przypomnieć za co je wzięła. Paulinka zbierała
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.
40