Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/487

Ta strona została uwierzytelniona.
187

zachwalania izdebek tak pokrzywdzonych w opinii ogólnéj, że nikt prócz Teosia patrzeć się na nich nie chciał, choć wiele bardzo osób je zwiedzało.
— No proszę, — mówił do niego, czy może być lepsze i wygodniejsze dla pracowitego człowieka mieszkanie nad to? Powietrze czyste, cicho, spokojnie... skromnie, ale przyzwoicie, czego tu żądać?? Ale to teraz lada furfant potrzebuje zaraz elegancyi jakichś, żeby mu były politurowane wschody dla łatwiejszego złamania karku, tapety, kryształowe szyby może i szwajcar w bramie. Bo co tu brak? pytam się, co tu brak?
— A! mój drogi panie Zacharjaszu! ja się nie skarżę, owszem mi tu było dobrze.
— I śmiało powiedzieć mogę, — dodał gospodarz, że takiego mieszkania, za tę cenę, w całéj Warszawie ze świecą nie znajdziesz. A to jeszcze przy takiéj ulicy jak Ś. Krzyzka! Centrum miasta! serce jego!!
Tak się tedy wniósł pod opiekę znajomego właściciela, stróża i psa, z któremi żył