Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/493

Ta strona została uwierzytelniona.
193

bobym się urwał, albo zdechł. A lokajem będąc, człowiek ruszać się musi, ma czas i pochodzić i pogawronić. A to ja paniczowi mówię, żeć muszą być ludzie stworzeni do tego, no to może i ja, a com ja winien, że mnie już sam Pan Bóg do tego przeznaczył...
Napróżno Teoś starał się chłopaka odwieść od téj myśli, uczepił się jéj gwałtem i ledwie rano oczy otworzył, przychodził, stawał we drzwiach, narzucając mu swoje usługi. Więcéj tam było, podobno, gawędy niż roboty, przeszkody dla Teosia niż pomocy, ale Maciek się jakoś tak serdecznie do swojego pana przywiązał, że odepchnąć go byłoby barbarzyństwem. Teoś zamiast kazać mu czyścić suknie, począł go uczyć czytać. Nie przyszło to łatwo, przecież gdy chłopiec zrozumiał, że się to na coś, do polepszenia jego bytu, przydać może, jął się pracy.
A była to dziwna natura, w któréj i wiele dobrego i złego wiele się zmięszało, z kolei brała górę ochota do roboty i fantazja.
Pół dnia czasem przykuty przepędzał nad