Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/497

Ta strona została uwierzytelniona.
197

ma, bo się usuwa od nich, są co ją przez dumę jakąś zastępują fatalizmem. Teoś w nią wierzył, często w chwili gdy mu jakie dzieło najpilniéj było potrzebném, znajdował je jakby nagotowane dla siebie w stosie starych odartych ksiąg u antykwarjusza, lub spotykał u znajomego — jakby na niego czekało. Nieraz gdy najtrudniéj mu było o chleb powszedni, spadała manna owa niebieska jakby cudem na usta spragnione, i biło mu serce, bo czuł w tém niewidomą rękę, która się życiem jego i przyszłością opiekować zdawała.
Pracował więc nad dziejami, napawał się poezją, czytał co tylko wpadło mu w ręce, karmił się, myślał, a choć to kształcenie się nie szło tak metodycznie jak idzie tym, którym pieczone i warzone podaje los do wyboru, kto wié, czy drażniąc ciekawość, nie uspokojone zawsze zostawując pragnienie, silniéj się nie przyczyniło do rozwinięcia. Widzimy co dzień młodzież, dla któréj stoją otworem owe studnie mądrości i zdroje nauki, którym w usta leją napoje i wtykają pokarmy, a w końcu, cóż z tego? obrzękły