Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/516

Ta strona została uwierzytelniona.
216

dzili z sobą... Ja prosto idę do rzeczy... no... pomyśl WPan!
— Naprzód za ufność serdecznie dziękuję, a potem muszę się wytłumaczyć, dla czego przyjąć nie mogę.
— Jakto? już? nie możesz? ja tego ani chcę słuchać... dla czego?
— Powiedz mi pan do czego mnie to prowadzi? żebym na całe życie został subjektem sklepowym, lub w najszczęśliwszym razie, księgarzem na swoją rękę, i bardzo nieudolnym...
— A WPan myśli, że być księgarzem to już tak bardzo zła rzecz? spytał Drzemlik, że to nie daje grosza i konsyderacji, nie prowadzi do kamienicy, do powozu, do koni, a bodaj i do ziemskiego majątku?
— Wszystko to być może, odrzekł Muszyński — jabym nie więcéj chciał, ale inaczéj.
— Co, inaczéj? jak, inaczéj!
— Chcę pracować, kształcić się, a przy pracy księgarskiéj, nie podobna chwili zna-