leść na to... oddając się jéj trzeba by się wyrzec wszelkiéj innéj przyszłości...
— A jakaż to może być przyszłość?
— Bóg wié, odparł Teoś, może o razowym chlebie i niedostatku, ale z umysłem zbogaconym i sercem rozrosłem.
Drzemlik ruszył ramionami i głową pokiwał.
— Bałamuctwa! rzekł... a jużeś WPan wyszedł trochę z tych niedorzecznych marzeń... ot znowu! Główna rzecz dla człowieka mieć kawałek chleba.
— Ja sądzę, że najgłówniejsza czuć się człowiekiem w pełni...
Drzemlik po téj odpowiedzi patrzał na niego długo, zajadł ją ostatnim kawałkiem kiełbaski, westchnął i widelec położył.
Z miny widać było, że miał go za zgubionego, dziwując się iż tak na pozór rozsądny człowiek mógł takie powiedziéć głupstwo.
— To księgarz niemoże być człowiekiem w pełni, a musi być w kwadrze? spytał po chwili.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/517
Ta strona została uwierzytelniona.
217