Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/523

Ta strona została uwierzytelniona.
223

wstrzymać się nie mógł od wypowiedzenia oczyma téj miłości, z którą nadaremnie walczyć usiłował.
Nigdy on i Mania nie powiedzieli sobie słowa, któreby z sobą niosło iskierkę nadziei, nie zamarzyli o szczęściu, ale już ich łączyło to uczucie święte, ciche, które w przyszłości rozkwitłoby w szczęście gdyby przyszłość miało.
Oboje marzyć nawet nie śmieli, a już ludzie wyszpiegowali ich miłość milczącą i żarty z niéj sobie strojąc, spłoszyli nawet najmniejsze jéj oznaki.
I teraz nawet niespodziewanie się zszedłszy, bali się spojrzeć na siebie, bo Elwira uśmiechała się kostycznie, poglądając na jedno i drugie, a pani Samuela miała straszliwie surową minę.
Teoś jako nauczyciel był jeszcze jakąkolwiek partją dla sieroty, jako subjekt sklepowy, nie mógł być nawet w domu przyjętym.
Wyobrażenia staroszlacheckie pani tak były w tym względzie mocno ugruntowane, że