Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/534

Ta strona została uwierzytelniona.
234

tnym moim stanie przyszłości nie ma żadnéj, ale człowiek skazany jest na pracę w pocie czoła dla chleba powszedniego.
— Więc dla tego chleba kawałka zrywasz stosunki ze światem? — spytał Narębski.
— Nie miałem ich rzekł Teoś, nie pragnąłem nawet, z jednym domem waszym przypadek mnie zbliżył, rozumiem to że dziś nie byłbym u was pożądanym gościem, i choć mnie to wiele kosztować będzie, potrafię się wstrzymać i nie być natrętnym. Jestem też dumny panie Feliksie dobrodzieju, a wiesz, że duma ubogich i proletarjuszów to fraszka próżność arystokraty. Zresztą świat dla mnie, co to jest? proszę cię? co mi on dać może? czem zapłacić ofiary którebym czynił aby go sobie pozyskać — na co on mnie? na co ja jemu? W innych krajach idzie się po szczeblach zasługi wszędzie, dochodzi jak najwyżéj, u nas — u nas... mimo XIX wieku i liberalnych maxym, grzech pierworodny żadnym chrztem zmyć się nie może. Jeśliś się nie urodził szlachcicem, twe położenie parji da ci się czuć całe życie.... to próżno....