Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/536

Ta strona została uwierzytelniona.
236

rębski — że cię to oddala od... od... rozumiesz mnie... od téj... która...
— Oddala? przerwał Teoś! nie i tak niemiałem nadziei! Miłości téj, jeśli ona jest.... niedałem wyrosnąć i nabrać sił takich by przeszła w namiętność, nie jestem ani bliźéj ani daléj. Niemając przyszłości, aby się nią podzielić i nic prócz serca, które nie starczy — pocóżbym biedną istotę przywiązywał do mojéj doli galernika?
Narębski zamilkł — usiadł i zaczął książki przepatrywać, nie było już co mówić, ale boleść niewytłumaczona ścisnęła mu serce. Przywiązanie jego do tego dziecięcia sieroty, którego ojciec taić się musiał, a matka wyparła bezdusznie, dawało mu przeczucie że ona tylko z Teosiem szczęśliwą być mogła, że się kochali, że miłość ich wstrzymywana, im tajemniejsza tém silniejszą była; pragnął ich zbliżyć ku sobie, ze smutkiem widział że wypadki ich rozłączały.
Ale mógłże co na to poradzić? Smutek jakiś, jeden z tych smutków ponurych, które przed sobą nic dojrzeć nie mogą i poradzić