Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.
46

nach przybywają podróżni, zresztą nie mamy w zwyczaju przenocowywać nikogo.
— A jeśli nie ma zwyczaju? hę? a potrzeba coś zrobić przeciwko zwyczajowi, to co?
Jéjmość w duchu uznawszy go warjatem, ruszyła znowu ramionami i umilkła.
— Ponieważ milczący zezwala, mam tedy wolność przespania się w tym pokoju.
— Ale proszę pana!!...
— Nie ma u mnie ale! Ciekawym bardzo czy wezwiecie siły zbrojnéj do wyruszenia mnie z krzesełka? hę? no? jak?
Jéjmość ruszyła ramionami, rozprawa zdała się jéj tém trudniejszą, że następowała po szklance trzęsianki. W istocie zdawała się ona działać bo lice podróżnego zarumieniło się, pokraśniało, oko zabłysło i patrząc na pana Feliksa, plasnął ustami dodając z cicha:
— Ej, ślicznaż to była ta Julka! nieprawdaż? Stara! a jeszcze niczego! Od razum ją poznał, choć tyle lat niewidziałem! Musiałeś i WPan ją postrzedz, hę?