Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/543

Ta strona została uwierzytelniona.
243

obojętnością wielkiego człowieka, która nie raczy widziéć choć patrzy. Ale na ten raz fizjognomja pana Feliksa uderzyła Barona i uśmiech lice jego okrasił. Skończył żywo rozmowę z przechodzącym, rozkazał drzwiczki otworzyć, wysiadł spierając się na lasce i z otwartemi rękami pospieszył do Narębskiego.
Jakkolwiek byli z sobą bardzo dobrze zdziwił się wielce pan Feliks téj grzeczności bogacza, który wcale z natury nadskakującym nie był, zdziwił Teoś znający go jak całe miasto, z obyczaju pańskiego, gdy ujrzał wchodzącego do księgareńki Drzemlika.
Wprawdzie Baron nie zwrócił uwagi na nią i na komissanta, ale wprost poszedł do Narębskiego.
— Drogi mój Narębski — rzekł, — słówko, — dobrze że cię schwytałem, słówko? pozwolisz?
W tem uderzyła go fizjognomja osmucona i pomięszana pana Feliksa.