— Ale cóż ci jest? chory? nie? skłopotany? znudzony?
— Nic mi nie jest.
— Pozwolisz... dwa słowa?
I odciągnął go na bok nieco zniżając głos, aby nie był słyszany.
— Nie będę się taił, — rzekł, — że choć nieco poszpakowaciałem przed czasem, ale serce mam młode, o! młode! powiadam ci, i ciepłe!!
Kobieta, piękność czyni na mnie wrażenie potężne, któremu się oprzeć nie umiem, wystaw sobie, ale jakże ci to mam wyznać? Spotkałem twoje panie, a z niemi prześliczną cudowną blondyneczkę... któż to taki? niewymownie mnie zajęła.
Feliks lekko ruszył ramionami.
— Kochany Baronie, — rzekł, napróżno zaostrzyłeś ciekawość, rozczaruję cię jedném słowem. Jest to biedna sierotka będąca u nas na wychowaniu, bez rodziny, bez imienia, pupilka mojéj żony.
Baron stanął w istocie trochę zdumiony.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/544
Ta strona została uwierzytelniona.
244