Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/564

Ta strona została uwierzytelniona.
4

Długą, rozpowiadając ze zgrozą o szyldzie i olbrzymim bucie z nazwiskiem ich rodzinnem, wywieszony bezwstydnie, gdzieś niedaleko rogu Miodowéj ulicy — krzyknął więc na dorożkę, i kazał się wieść w oznaczone miejsce.
Po drodze wzdychając nad smutną koniecznością swojego położenia, zmuszającego natychmiast po obiedzie trzęść się w niewygodnéj dorożce, Pluta począł rozmyślać poważnie jak się miał nowemu Kirkuciowi przedstawić.
Z opowiadania Mateusza, który jak widzieliśmy, wielce był przeciwko bratu urażony, tyle tylko mógł wymiarkować kapitan, że będzie miał do czynienia z człowiekiem prostym, pracowitym, i zapewne niedaleko widzącym... jakieś wszakże przeczucie dziwne kazało mu wnosić, że ten członek rodziny, nie tak będzie łatwym do ujęcia i podbicia, jak miękkiego serca Mateusz.
Bądź co bądź, Pluta ufał swéj znajomości świata i ludzi i powiedział sobie, że na pierwszy rzut oka pozna człowieka, a schwyci-