gatéj siostrze dawał na wychowanie dzieci, nic byś z tego dobrego nie miał. Moim dzieciom czego innego potrzeba, nie tego, co uczą po salonach, mój dobrodzieju; tam nabierają miękkości, układu, przyzwoitości, a pozbywają się serca i ochoty do pracy. Jenerałowa mogłaby ją zgubić, a podratować nas swojém dobrodziejstwem nie może.
Pluta był widocznie zakłopotany, mimo całéj swéj zręczności i bogactwa wyobraźni, nie wiedział już jak ciągnąć daléj, a nie chciał odejść z niczem.
— Przepraszam pana, — rzekł, — że ośmielam się tak niestosowne może czynić mu uwagi, ale to staremu żołnierzowi przebaczona.
— Pan służyłeś? — spytał trochę udobruchany Kirkuć uśmiechając się.
— Miałem ten honor.
— Gdzie?
— Różnie, — odparł Pluta, — gdzie tylko walczono za moje zasady: w Hiszpanii, w Ameryce, w Chinach trochę i na końcu,
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/575
Ta strona została uwierzytelniona.
15